Nieboprzywracacz
Hej!!!
Spraw kilka:
1. czemu mam być zla? No poza tym ze ogolnie Sylwek podpadasz ;) to nie widze szczegolnego powodu.
2. Skoro jeszcze nikt tego nie zrobil, to ja zrobie, a co! Ha! Zdjęcie z Lechem :0 Koncert przedni, treleleele, hehe. Bylo fabrykowo, bylo trzcinowo, bylo możdżerowo.
3. Co u mnie...Z ciekawszych rzeczy to ostatnio odkrywam u siebie dziwną reakcję na stres - nie mogę spać. No i tak sobie czuwam czuwam w nocy. Dużo się nie dzieje, ludzie z boku naprzeciwko grzecznie spią, więc nie ma nawet kogo podglądać... ;P
Poza tym na uczelni raczej okej, razem z kolegą rozkręcilismy kolo naukowe :) - poznalam naprawde ciekawych ludzi, ktorzy mają podobne zainteresowania jak ja no i powoli próbujemy jakos dzialac - mamy spotkania merytoryczne (jutro o nstytucji embarga), zrobilismy akcje swiateczna Unicefu na SGHu, mamy w planach zorganizowanie symulacji obrad Zgromadzenia Ogolnego ONZ (3majcie kciuki!)no i piszemy z koleżanką Dorotą broszurę poswieconą wspólczesnym problemom w Ameryce Lacinskiej. No a w przyszlym roku chcemy zaprosic na SGH grupe studentow z Bialorusi i Ukrainy i zorganizowac im tu czas. Jak widzicie planów a planów, boje sie tylko ze zbyt ambitnie to planujemy, ale - na razie wszystko sie jakos uklada. A z najfajniejszych rzeczy - co tydzien przelamuje swoje bariery i biore udzial w debatach po angielsku :) Jest suuuuper i mam nadzieje ze sie jeszcze podziele kiedys wrazeniami.
Tylko na naukę cos ostatnio czasu brak i musze powaznie przysiasc i wszystko ponadrabiac w te swieta.
W ogole to wracam do domu dopiero na swieta, w sumie ponad miesiac w socho nie bede i juz swiruje powoli w tej wawie. Za duzo wszystkiego na raz. Ale juz sie nie moge doczekac.
No i Grzybowska nam sie przebudowywuje - od ponad tygodnia burzą stary budynek PSLu, taki szpetny, peerelowski, żólty szescian. Na jego miejscu ma za kilka lat powstac "Zespól Apartamentowy Grzybowska" ale na razie wyburzają i odslaniają niebo :))))))). Cudny widok. I wlasnie tego mi w wawie najbardziej brakuje - przestrzeni, horyzontu, duuuuużego skrawka nieba. Bez wieżowców, bloków, szarych ulic. I latarni. Nie tesknicie czasem za nocą naprawdę czarną? Bo tutaj o tym jak jest pozno swiadczą tylko pustki na ulicach. A jasno zawsze tak samo - jak wieczorem czy nad ranem.
A teraz siedze sobie i Mozdzera slucham :))) Asta Asta!
Lucy
mam nadzieje ze sie w przerwie swiatecznej spotkamy, co?
Sylwku, na pewno cos wymyslicie z tym mieszkaniem! Pozdrowienia dla cierpliwej Agaty :)
Komentarze (6):
14 grudnia, 2006 14:10 , Sylwester pisze...
a czemu niby podpadam? a co do nieba to ja mam taki maly pomysl:bierze sie bombke, idzie do sasiadki na gore po cukier i sie szybko ucieka i ma sie niebo, co Wy na to? Jeszcze nie rozwazylem opcji dachu i snu w takim pomieszczeniu, ale to przeciez nieistotne, dzialajmy krok po kroku. A Joli zdecydowanie za dobrze. Co to ma w ogole symbolizowac, ze jutro ostatni dzien, ja mecze sie do nastepnego piatku, Agata do czwartku(to tez niesprawiedliwe). Jola apeluje do CIebie, abys w ramach jednosci z narodem studiujacym codziennie przez caly nastepny tydzien chodzila do biblioteki sie uczyc!!!
14 grudnia, 2006 15:24 , Jola pisze...
He he:) Nie ma mowy! Zadnych bibliotek, zadnych ksiazek, KONIEC:)))) zasluzony! :)
ale trzymam za Was kciuki, wierze ze przetrwacie dzielnie te ostatnie dni! :*
15 grudnia, 2006 20:30 , Agata pisze...
cierpliwa Agata , i to bardzo dziekuje za pozdrowienia:) a Sylwester istotnie podpada:>...:*
18 grudnia, 2006 01:17 , Artur pisze...
siedzicie Grzyby na tej swojej Grzybowskiej i marudzicie...
I narzekacie na Warszawę!
Zapraszam na wieczorny spacer po Starym Żoliborzu, chociażby po Parku Żeromskiego, albo Cytadeli
przejdźcie się Argentyńską i Paryską na Saskiej Kępie po zmroku,
zapraszam na koncert perkozów w wieczornym stawie na Starych Włochach...
a może Łazienki nocą?
Byłyście kiedyś nad Wisłą wieczorem?
Starówka?
Park Traugutta?
Mariensztat?
Czekam na propozycje! Może uruchomimy program "Warszawa nocą"? :-)
Asta...
Asta...
Asta la Vista :-*
18 grudnia, 2006 16:21 , Lucy pisze...
Ja za programem jestem jak najbardziej, Mariensztat polecam, szczególnie "Pub pod Baryłką", w którym można spotkać zakręconych ludzi z lokalnej wspólnoty mieszkaniowej i trafić na organizowane przez nich koncerty jazzowe.
Ciao!
A poza tym nie narzekam, nie narzekam, nie narzekam! Po prostu piszę co się u mnie dzieje, bez skrajnych emocji ;).
19 grudnia, 2006 09:27 , malinowe pisze...
Lucy echechech. Prawda jest taka, że Warszawa nocą to ZUPEŁNIE INNA WARSZAWA, o czym dowiedziałyśmy się z Martą już bardzo dawno temu, jeszcze przed zamieszkaniem tu, podczas dziwacznych spacerów po Jezuickiej...
Ja nie mam żadnych kolokwiów (oprócz Łachlandu, ale to inna bajka- kto przejmowałby się kolokwium z takich rzeczy, jak odmiana nazwiska Benoit czy sowa pójdźka. Czy lwipyszczek. No dajcie spokój)
Dlatego tworzę i śpię na przemian i za-RASTA-m brudem też troszkę, czyli żyję jak na prawdziwego artystę przystało. Zawsze tak chciałam, to mam. Nocne śpiewy na Koziej- tylko z Maliną.
Z ciekawszych rzeczy:
dziś podczas mojego błogiego snu Ludwika weszła do pokoju i mówi: MAGDA! WSTAWAJ! LISTONOsZ!!!
i naprawdę był to listonosz. Choć się wierzyć nie chce, bo jak sam przyznał: "No tak, przecież jeszcze jest północ", po czym uśmiechnął się na widok mojej piżamy z kłapouchym i pogalopował dalej. A przystojny był, owszem owszem. Martwi mnie tylko fakt, że zapomniałam wyjąć swojego aparatu ostodontycznego z buzi i chyba nie zrozumiał nawet mojego "dzień dobry"
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna