Historia pewnej podróży
No, kochani. Nadszedł czas na wielkie polemikie. Przesyłam Wam oryginalną wersję utworu do przesłuchania, żebyscie sami mogli ocenić... Która wersja bardziej przypada Wam do gustu? Bardzo proszę o aktywny udział w ankiecie, gdyż ze względu na mój p... subiektywizm nie potrafię na to spojrzeć obiektywnie. i tak przez tezę i antytezę dążymy do syntezy.... squadownia-plikownia@o2.pl ... jak już wiecie.
(pisała Malina, przez pomyłkę z mojego comte'a)
(pisała Malina, przez pomyłkę z mojego comte'a)
Komentarze (2):
10 stycznia, 2007 10:26 , malinowe pisze...
a to pisałam ja- Malina, ale mi się nie udało tego zmienić ;-) więc zostało na Arturowym, nomen omen...
11 stycznia, 2007 10:14 , Lucy pisze...
Wszystko co Grechuty ma swój urok, ale... Zastanawiam się od wczoraj co tu o nim na pisać i chyba najważniejsze co mi się "w uszy rzuciło", to niepokój i nerwowość. Gdybym miała wybrać między tą wersją a wersją Turnaua, to zdecydowanie wybrałabym Grechutę. Utwór Turnaua jest wybitnie turnauowy - nic nowego (oprócz jednego elementu - Mann rulez :D) a u Grechuty ja czuję taki nastrój "wędrowniczy", taki pazur ;). I bardziej autentyczny w związku z tym.
Pozdrowienia, hawk!
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna